Kochani, bardzo dziękuję Wam za udział w pierwszym konkursie na tym blogu i za kreatywne odpowiedzi. Czytanie ich było dla mnie przyjemnością i przekonałam się, że organizacja takiej zabawy to bardzo fajna sprawa – na pewno możecie liczyć na podobne atrakcje w przyszłości 😀
A teraz, żeby już nie przedłużać pełnego napięcia oczekiwania, chciałabym ogłosić, iż „Rachunek” Jonasa Karlssona wędruje do….
esthle!
Gratulacje! 🙂 Mam nadzieję, że nagroda da Ci wiele radości!
Gratulacje! 😉
Elżbieta zasiadła do komputera, spojrzała na radosnego fenka przemierzającego pustynię na pulpicie, odczekała, aż trzydzieści dziewięć zakładek Opery wyświetli odpowiednie strony i kliknęła na ikonkę WordPressa.
– Dzisiaj wielki dzień – oznajmiła, spoglądając przez ramię na Pana Sarkazma, który spał w najlepsze, owinięty kwiecistą kołderką niczym naleśnik. – Dowiemy się, czy wygraliśmy książkę!
– Dowiedzielibyśmy się tego już wczoraj – mruknął Pan Sarkazm, owijając się mocniej kołdrą – gdybyś nie zostawiała wszystkiego na ostatnią chwilę…
Elżbieta zmarszczyła brwi. Wiedziała, że Pan Sarkazm ma rację – przez bite dwadzieścia sześć lat swojego życia pisanie ważnych tekstów rozpoczynała na kilka dni przed terminem ich oddania. Po prostu w pewnym momencie (najprawdopodobniej było to w liceum) odkryła, że bóg Deadline’u ma jakieś szemrane układy z jej Weną. Układy te zaś owocowały nagłym i potężnym przypływem niesamowitego natchnienia w chwilach, w których Nadzieja Elżbiety machała do niej pożegnalnie łapką, ginąc w czeluściach Szafy wraz ze słomkowym kapeluszem i olejkiem do opalania.
To właśnie zdarzyło się wczorajszego dnia, gdy Elżbieta po godzinie bezmyślnego wpatrywania się w monitor zaczęła redagować swój tekst o Stirlitzu.
Dziewczyna odwróciła spojrzenie od drzemiącego Pana Sarkazma, wzruszając jednocześnie ramionami i zabrała się za lekturę wpisu Biblioholika. W miarę postępów czytania jej twarz rozjaśniała się coraz większym uśmiechem.
– Wstawaj! – oznajmiła radośnie, zabierając bezceremonialnie kołderkę Panu Sarkazmowi. – Wygraliśmy!
(nie wiem, co mogę jeszcze napisać, ale dumna jestem niebywale i przeszczęśliwa, i pewna jednocześnie, że książka będzie absolutnie zacna! I przede wszystkim – DZIĘKUJĘ 😀 )
Moja Wena też jakimś dziwnym trafem ma układy z Deadlinem… Podejrzana sprawa 😀
Gratulacje jeszcze raz! 😀