Opis z okładki „Roku we mgle” zapowiadał ciekawą historię. Wg portalu Lubimy czytać opowieść sklasyfikowana jest jako thriller, jednak już w trakcie lektury przekonałam się, że z thrillera nie ma tu w zasadzie nic. Nie oznacza to jednak jeszcze, że książka będzie słaba, przecież nie samymi thrillerami człowiek żyje, a zaginięcie dziecka to temat na tyle nośny, że z łatwością można stworzyć wokół niego ciekawą historię. Cóż, problem „Roku we mgle” polega na tym, że autorka przedobrzyła z psychologią i w efekcie powstała powolna, przegadana opowieść, w której wciąż dzieje się to samo…
Abby jest fotografem. Wiedzie szczęśliwe życie jako narzeczona Jake’a, nauczyciela, oraz jego sześcioletniej córeczki Emmy. Para niedługo ma wziąć ślub, a relacje Abby i Emmy stają się coraz lepsze. Czy coś może pójść nie tak? Okazuje się, że jak najbardziej. Przyjemne, mgliste przedpołudnie staje się najgorszym dniem w życiu Abby i Jake’a. Gdy kobieta na kilkanaście sekund odwraca wzrok, dziewczynka znika bez śladu. Nie ma tropów, nie ma podejrzanych , zupełnie tak, jakby się rozpłynęła we mgle. Co się wydarzyło tamtego dnia na plaży? I jak to wszystko wpłynie na relację Abigail i Jake’a?