Rok 2017 dobiega końca, nadchodzi zatem czas podsumowań. Nie będę jednak robić typowego podsumowania, tak samo, jak nie tworzyłam takich przez cały rok. Nie mam w planie również robić postanowień na rok 2018, co najwyżej założę sobie, że chciałabym czerpać większą przyjemność z czytania. O tym, dlaczego tak, a nie inaczej, rozwodzić się teraz nie będę, ponieważ to temat na oddzielmy wpis, powiem jedynie, że nie liczyłam, ile książek w ciągu tego roku przeczytałam – i dobrze mi z tym! 🙂
Zatem w ramach podsumowania przedstawię Wam najlepsze i najgorsze książki 2017 roku. Jedziemy!
Najlepsze książki przeczytane w 2017 roku
Ten rok był raczej średniakiem pod względem przeczytanych przeze mnie książek, jednak kilka perełek się znalazło. Właściwie dwie z wymienionych poniżej mogę rzeczywiście nazwać tymi „naj”, natomiast dwie pozostałe nie wywarły na mnie aż takiego wrażenia, jednak wyróżniają się z tłumu przeczytanych w tym roku książek.
1. „Tajemna historia” – Donna Tartt
Ogromnie żałuję, że nie napisałam o tej książce ani słowa na blogu. Jest przegenialna. Sama historia oraz sposób jej opowiedzenia mają w sobie coś ze snu. Ta opowieść, im bardziej się w nią zagłębiamy, przeraża coraz mocniej tym, do czego może być zdolny człowiek, a jednocześnie zachwyca kunsztem literackim oraz doskonale wykreowanymi bohaterami. No, po prostu zachwyt 😀
2. „Dziewczyna z sąsiedztwa” – Jack Ketchum
O tej książce też nic nie napisałam i trochę żałuję, a trochę nie, bo stworzenie tekstu na jej temat było dla mnie dość trudne. Swoją drogą umieszczanie jej w spisie najlepszych książek to może dość kontrowersyjny pomysł, biorąc pod uwagę, o czym opowiada, ale… Jej genialność polega na tym, w jaki sposób autor przedstawił szaleństwo i ludzkie okrucieństwo, które nie zna granic. Ta książka wstrząsa człowiekiem do głębi i zostaje w nim na długo. To horror, w którym nie ma duchów, są tylko ludzie tacy jak my.
3. „Nie wszystko zostało zapomniane” – Wendy Walker
O tej książce akurat pisałam – możecie przeczytać tu, co niej sądzę. Wydaje mi się, że to dość niedoceniona pozycja, nie słyszałam o niej zbyt wiele, a szkoda, bo zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi. Lubię opowieści, w których zagłębiamy się w ludzką psychikę, a ta zapewniła mi wiele emocji i wiele materiału do przemyśleń. Dlatego też wędruje do mojej topki.
4. „Czasami kłamię” – Alice Feeney
O tej książce również już na blogu opowiadałam. Cóż, nieczęsto autorom udaje się mnie tak zaskoczyć, jak zrobiła to Feeney w swojej opowieści. Tu nie wiadomo, w co wierzyć, co chwilę na jaw wychodzą nowe kłamstwa, a zakończenie zostawia totalny mętlik w głowie. Tak, to był thriller tego roku.
Najgorsze MEH książki przeczytane w 2017 roku
Powinnam się chyba cieszyć, bo… Właściwie nie mam co tu wstawić. Zeszły rok bardziej obfitował w kiepskie powieści, w tym natomiast większość to takie MEH… Ni to dobre, ni to złe, bez szału. Dlatego podzielę się z Wami największymi średniakami roku, o.
1. „Czarna Madonna” – Remigiusz Mróz
Tak jak pokochałam Mroza za „Kasację”, tak tu muszę stwierdzić, że nie przypadło mi do gustu to, co stworzył. Nie jest to w żadnym stopniu straszny horror, bohater wylewa z siebie niemal całe strony jakiejś encyklopedii religijnej… Nie jest to może najgorsza książka mojego życia, bo czytało mi się ją całkiem szybko, jednak na tle wszystkiego, co w tym roku przeczytałam – jest najsłabsza. I ogólnie nie polecam.
2. „Promyczek” – Kim Holden
Tak, ten osławiony „Promyczek”. Musiałam się przekonać, o co tyle szumu… I nie powiem, żebym należała do fanek tej powieści. Kate jest niesamowicie wyidealizowana, nieludzka i mdła, podobnie jak Gus. Przez większość czasu nic się dzieje, a sytuację ratuje końcówka, która rzeczywiście wzrusza. Jednak w moim odczuciu to za mało i dlatego ta książka ląduje na półce z etykietką MEH.
I na tym już zakończę to skromne podsumowanie. Wyszło mi trochę biednie, ale jak mówiłam, ten rok obfitował raczej w średnie książki lub takie, które były zwyczajnie dobre – bez szału, ani w jedną, ani w drugą stronę. Może przyszły rok przyniesie jakąś petardę, kto wie!
Jak wspominałam, w tym roku nie robię postanowień ani nie stawiam sobie celu w postaci liczby książek do przeczytania. Chciałabym czerpać przyjemność z lektury i może trochę zmniejszyć stos wstydu składający się z wciąż czekających na przeczytanie tytułów… A Wy macie postanowienia na kolejny rok, bierzecie udział w wyzwaniach?
Przy okazji chciałabym życzyć Wam szampańskiej zabawy w sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku! 🙂
Muszę przeczytać „Promyczka”, bo przeczytałam już chyba milion pozytywnych recenzji 🙂
Ja też spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami i może to sprawiło, że spodziewałam się czegoś lepszego. Jednak w moim odczuciu niestety nic niezwykłego to nie jest 🙂 warto jednak sprawdzić samemu – może Tobie się spodoba 🙂
„Tajemna historia” ♥♥♥
Muszę przyznać, że o „Nie wszystko zostało zapomniane” nigdy wcześniej nie słyszałam, jednak Twój opis mnie zaintrygował i jeśli kiedyś się na nią natknę, chętnie przeczytam 🙂
Zapraszam do mnie ♥
„Tajemna historia” to moje odkrycie nawet nie tyle roku, co życia :D. A „Nie wszystko zostało zapomniane” polecam bardzo – ciekawe doświadczenie czytelnicze 🙂
Książki wyglądają na naprawdę ciekawe, chętnie sięgnę po te, które polecasz 🙂 O „Promyczku” też sporo słyszałam i jeśli tylko będę miała czas i okazję, to chętnie przekonam się na własnej skórze, jak to jest z tą książką.
Bardzo się cieszę, że zachęciłam do lektury 🙂 „Promyczek” jest widać dość kontrowersyjny w tym zestawieniu 😀 ale zawsze warto samemu sprawdzić 🙂
Promyczek miał niesamowitą promocję. Ja spasowałam po przeczytaniu pierwszej strony. 😀
Tak, w dodatku wszyscy wypowiadali się o tej książce w samych superlatywach, a w takim przypadku ja zawsze muszę sprawdzić, jak to jest w rzeczywistości :D. Aż tak książka nie podeszła, że rzuciłaś po stronie? 😀
Mi bardzo podobał się „Promyczek” <3 Ale rozumiem, każdy ma inny gust ^^
"Tajemną historię" na pewno przeczytam <3
Ja nie mogę powiedzieć, żeby mi się zupełnie nie podobał, ale jednak… Coś mi nie zagrało 😀 a „Tajemna” to mistrzostwo i gorąco polecam 🙂